Ideologia społeczeństwa informacyjnego

 

Co to jest społeczeństwo informacyjne? Ideologiczny twór państwowych biurokratów czy precyzyjna etykieta opisująca stan społeczeństwa wskutek rozwoju zaawansowanych technologii? Ani jedno, ani drugie. Społeczeństwo informacyjne to puste stwierdzenie, które w warstwie ideologicznej się wyczerpało, jego wartość opisowa zaś jest równie mała.

 

Edwin Bendyk

 

Johoka Shakai oznacza w jęz. japońskim społeczeństwo informacyjne. Hasło w 1963 r. to po raz pierwszy użył Tadao Umesao w artykule poświęconym ewolucyjnej teorii społeczeństwa opartego na przetwarzaniu informacji. W 1964 r. temat podjął dziennik Hoso Asahi. Redaktorzy pisma otworzyli nim debatę nad przyszłością japońskiej gospodarki i społeczeństwa. Model ekstensywny, polegający na kopiowaniu amerykańskich wzorców i ekspansji przemysłowej, wyczerpywał się. Należało szukać nowych kierunków rozwoju.

Określenie Johoka Shakai zyskało dużą popularność wśród publicystów, futurologów i planistów ze słynnego MITI, programującego japońską gospodarkę. Japończycy postanowili postawić na rozwój gałęzi przemysłu o jak największym wkładzie myśli, ale jak najmniej uzależnionych od surowców. W roku 1969 powstał dokument zatytułowany: “Zadania dla społeczeństwa - raport o rozwoju przemysłów przetwarzania informacji”.

Rozpoczął się dynamiczny proces rozwoju japońskiego przemysłu elektronicznego. Jednocześnie rządowi planiści zaczęli tworzyć infrastrukturę nowego rodzaju społeczeństwa. Powstał program Technopolis, który miał być kopią sukcesu kalifornijskiej Krzemowej Doliny. Ministerstwo łączności rozpoczęło realizację projektu Teletopia, zgodnie z którym do 63 miast miano wprowadzić multimedialną infrastrukturę komunikacyjną. Powstało miasto nauki Tsukuba, skupiające 40 instytutów badawczych. Johoka Shakai przerodziło się w ideologię, która miała angażować wyobraźnię publiczną i mobilizować siły do gospodarczego podboju świata.

 

Francuski łącznik

Hasło społeczeństwa informacyjnego do Europy wprowadzili francuscy socjologowie Alain Minc i Simon Nora, którzy użyli tego sformułowania w raporcie przedstawionym w 1978 r. francuskiemu premierowi. Choć nie tak mocno jak w Japonii, Francuzi również uczynili ze społeczeństwa informacyjnego ideologiczny cel. Pokłosiem wdrażania ideałów nowej ideologii jest m.in. Minitel, pierwszy sieciowy serwis komunikacyjny, który odniósł komercyjny sukces.

Największy wkład w popularyzacji hasła społeczeństwa informacyjnego w Europie miał Martin Bangemann, do niedawna unijny komisarz odpowiedzialny za rozwój telekomunikacji i technologii informacyjnych. W 1994 r. opublikował on raport, pod którym podpisali się szefowie największych europejskich firm telekomunikacyjnych i informatycznych, wskazujący - jak kilkanaście lat wcześniej w Japonii - że Europa musi podjąć się zadania budowy społeczeństwa informacyjnego.

Amerykanie hasła tego nie znają. W obawie przed ideologiami zdecydowali się nie przebudowywać społeczeństwo, a tworzyć Narodową Infrastrukturę Informacyjną. Na razie najlepiej na tym wychodzą.

 

Społeczeństwo Informacyjne - zjawiska

W wielu dyskusjach hasła tego używa się jako skrótu wyrażającego, że na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego najważniejszym “surowcem” społecznym i gospodarczym jest informacja. Coraz mniej ludzi zaangażowanych jest w produkcję dóbr materialnych, coraz więcej pracuje w usługach, z których zdecydowana większość polega na szeroko rozumianym przetwarzaniu informacji. Stan taki ma być skutkiem Rewolucji Informacyjnej, wynikającej z dynamicznego rozwoju i zastosowania technologii teleinformatycznych. Znakiem czasu był pierwotnie komputer PC, obecnie Internet.

Mam jednak zasadnicze pytanie o cezurę, dzielącą społeczeństwo przedinformacyjne od społeczeństwa informacyjnego. Czy ma być to moment (takie kryterium w swych rozważaniach przyjmuje Alvin Toffler, autor “Trzeciej fali”), kiedy w Stanach Zjednoczonych dochód narodowy wytwarzany w sektorze usług przewyższył dochód pochodzący z sektora produkcyjnego? Czy data pojawienia się na rynku pierwszego komputera PC, a może komputera dla reszty, czyli Macintosha firmy Apple? Czy może jednak pojawienie się na rynku pierwszej przeglądarki internetowej?

Oczywiście, pytania te są niezbyt uczciwym chwytem retorycznym. Pokazują tylko, że próba znalezienia takiej cezury nie ma sensu. Biologiczna część natury ludzkiej zmusza nas, byśmy na pierwszym miejscu stawiali dobra materialne gwarantujące podtrzymanie gatunku. Zdobycie pożywienia, przyodziewku, dachu nad głowę od zawsze było zadaniem pierwszoplanowym. Przez stulecia zadanie to człowiek wypełniał z wielkim trudem, balansując na granicy przetrwania. Najlepiej ujął to Malthus w swych demograficznych prawach dowodzących, że ilość jedzenia przyrasta wolniej od liczby ludzi, wojny i zarazy są więc błogosławieństwem.

 

Wieki pary i elektryczności

W pewnym momencie wydarzyło się coś, co rzeczywiście można nazwać rewolucją. Najpierw w przełomie wieku XVIII i XIX wynalazek i upowszechnienie maszyny parowej, sto lat później - elektryczności i silnika elektrycznego. Człowiek wyrwał się z bezpośredniej przynależności do świata przyrody, posiadł wiedzę o multiplikacji produktów, łamiącą malthusiańskie prawa. Tak już jest do dzisiaj. Wzrost wydajności produkcji przy ustabilizowanym popycie powoduje, że coraz mniej osób musi pracować w produkcji. Pozostali odchodzą do usług, które jednak w zdecydowanej części służą wsparciu produkcji i sprzedaży dóbr. Niezależnie od statystyk, pokazujących, z jakiego sektora pochodzi więcej pieniędzy, wystarczy popatrzeć na “facetów” podczas targów samochodowych, by zrozumieć, że wytwory materialne są ciągle ośrodkiem ludzkiego życia.

Nie kwestionuję roli informacji. Wręcz przeciwnie. Człowiek od początku istnienia swego gatunku był istotą informacyjną i pierwsze wspólnoty miały już cechy społeczeństw informacyjnych. Wraz z rozwojem cywilizacji następowała akumulacja użytecznej informacji, wiedzy, którą wykorzystywano najpierw do wytropienia mamuta, potem do wyrobu narzędzi itd. Pierwsza “cyfrowa” rewolucja informacyjna nastąpiła wraz z wynalezieniem alfabetu i jego rozpowszechnieniem przez Fenicjan. Alfabet umożliwił rozwój religii monoteistycznych i ich propagację. Kult Księgi, Biblii był najwyższym wyrazem uznania dla zakumulowanej informacji.

 

Rewolucja Morse’a

Kolejny ważny krok w uczynieniu z informacji surowca nowoczesnej gospodarki poczynił Samuel Morse, wprowadzając do życia telegraf, niestety, dziś już niemal zapomniany. A trzeba pamiętać, że telegraf zmienił tak sposób życia i prowadzenia biznesu, jak czyni to dziś Internet. Po pierwsze, dzięki wprowadzeniu systemu kodowego był medium binarnym, co umożliwiło szybki jego rozwój, najpierw korzystając z technik kablowych, potem radiowych. Telegraf umożliwił rozwój kolei, zmienił sposób prowadzenia transakcji handlowych i giełdowych, przyczynił się do powstania agencji informacyjnych. Idea natychmiastowego dostępu do globalnej informacji nie jest więc skutkiem rozwoju Internetu.

Jak widać, rozwój cywilizacji wiąże się z akumulacją wiedzy, znajduje to odzwierciedlenie w sposobach wytwarzania dóbr i stosunkiem zawartości w nich składników materialnych (surowców, energii) i niematerialnych (wiedzy).

Hasło społeczeństwa informacyjnego nie wyjaśnia żadnego nowego jakościowo zjawiska, które miałoby zaistnieć w ostatnich kilkudziesięciu latach, a które nie miałoby analogii w epokach wcześniejszych, choć być może na nieco inną skalę (choć jeśli popatrzeć na statystyki upowszechnienia telegrafu, widać, że było to medium naprawdę globalne).

 

Społeczeństwo Sieci

Nie znaczy to natomiast, że zmiany nie nastąpiły. Oddaje je jednak zdecydowanie lepiej hasło zaproponowane przez Manuela Castellsa, najpoważniejszego analityka wpływu technologii informacyjnych na społeczeństwo. Twierdzi on, że skutkiem zmian technologicznych jest powstanie jakościowo nowych, nie znanych wcześniej globalnych relacji społecznych, które można opisać jako powstanie Społeczeństwa Sieciowego (Network Society), w którym należy przedefiniować pojęcie czasu i przestrzeni.

W społeczeństwie przedindustrialnym i przemysłowym życie człowieka upływało w bezpośredniej relacji z Naturą (najpierw była to relacja uległości, potem dominacji). Społeczeństwo Sieciowe żyje w przestrzeni niematerialnej, którą Castells nazywa Wirtualnością Rzeczywistą. Niestety, przeniesienie tych relacji w Wirtualność Rzeczywistą nie uwalnia człowieka od konieczności wytwarzania dóbr materialnych.

Stawiam tezę, że prawdziwe zakończenie ery przemysłowej, charakteryzującej się koniecznością osobistego zaangażowania człowieka w wytwarzanie dóbr, nastąpi dopiero wówczas, gdy rozwój technik sztucznej inteligencji i nanotechnologii doprowadzi do opracowania metod samoreplikacji i samodzielnej reprodukcji dóbr materialnych. Tego typu technologie umożliwiłyby m.in. podbój przestrzeni kosmicznej i na zawsze uwolniłyby człowieka od troski o zasoby energetyczne i materialne. Dopiero pojawienie się takich technologii będzie można uznać za równie rewolucyjne, jak narodziny przemysłu, który wyrwał nas spod dominacji natury.

 

Społeczeństwo Informacyjne - ideologia

Zdefiniowanie hasła Społeczeństwa Informacyjnego w sposób, jaki to uczynili Japończycy czy Unia Europejska, jest z kolei nieefektywne i szkodliwe. Po pierwsze, istota procesów wyzwalanych przez technologie teleinformatyczne jest sprzeczna z ideą aktywnego państwa. Przekonali się o tym Japończycy, gdy sterowana przez nich rewolucja technologiczna zaczęła stawiać wymagania nie do zrealizowania w japońskiej strukturze społecznej, sztucznie podtrzymywanej przez silne państwo. Demon cyfrowej, informacyjnej gospodarki unosi się ponad granicami i domaga absolutnej wolności. Dlatego mierny skutek odniosło imitowanie np. Doliny Krzemowej sterowane przez państwo.

Podobnie jest w Europie, gdzie brukselskim biurokratom wydawało się, że podejmując polityczne decyzje o rozwoju IT uchronią Europę przed skutkami globalizmu, wymuszanego przez nowe metody prowadzenia działań gospodarczych.

Ideologia Społeczeństwa Informacyjnego jest również szkodliwa, gdyż wynikająca z niej optymistyczna wizja konsekwencji zastosowania technologii teleinformatycznych jest utopią równie niebezpieczną, jak utopia komunistyczna. Globalne Społeczeństwo Informacyjne ma być więc wolne od wojen, szczęśliwe, zapewniać wszystkim dostęp do edukacji.

 

Koniec utopii

Niestety, wszystkie poważne analizy, oparte na rzetelnych badaniach socjologicznych (w tym najpełniejsze badania wspomnianego Castellsa), mają charakter antyutopii. Ponadnarodowy charakter działań gospodarczych spowoduje spadek znaczenia władzy państwowej. Programy utrzymania koncepcji państwa opiekuńczego nie dadzą się utrzymać, trzeba je będzie sprowadzić do wspólnego mianownika, jakim będzie system najmniej opiekuńczy (a więc w skali globalnej najbardziej efektywny).

Skutkiem rozwoju społeczeństwa sieciowego i cyfrowej gospodarki będzie bezwzględny hiperkapitalizm, ale nie cybersocjalizm. Rolą państw, dopóki jeszcze mają znaczenie, nie jest stwarzanie nierealnych iluzji, lecz stymulacja rozwoju infrastruktury, która umożliwi obywatelom tych państw podjęcie globalnych wyzwań.