Witold Marciszewski JAK DOPRACOWAĆ SIĘ KRYTERIÓW WSZECHSTRONNEJ OCENY CZASOPISM FILOZOFICZNYCH Informacje organizacyjne i zagajenie dyskusji A. INFORMACJE ORGANIZACYJNE 1. Korespondencję do KNF w sprawach związanych z oceną czasopism prosimy kierować na adres: 00-330 Warszawa, ul. Nowy Świat 72 (Pałac Staszica), pok. 160, KNF PAN; pocztą elektroniczną - na adresy podane niżej w punkcie 5. 2. Termin nadsyłania dokumentacji do połowy stycznia 2002, podany w Komunikacie Komisji ("Ekspres" nr 28) był skoordynowany z terminem styczniowego posiedzenia KNF. Prezydium KNF dziękuje Redaktorom, którzy odpowiedzieli w tym terminie. Dodatkowy termin nadsyłania dokumentacji: do połowy kwietnia 2002. 3. Proces przeglądu i rekomendacji czasopism jest dokumentowany pod adresem: www.calculemus.org/knf/rekom-czas/ 4, Kolejny termin dokonywania kategoryzacji przez KBN wypada w roku 2005, nie ma więc konieczności szybkiego formułowania ocen, a jest czas na wypracowanie kryteriów oceny przez całe środowisko filozoficzne. Możliwe są jednak wcześniejsze modyfikacje obecnej listy KBN, toteż kryteria, które ustanowimy mogą mieć zastosowanie (we wnioskach KNF do KBN) w całym okresie poprzedzającym datę 2005. 5. Część B (niżej) nie jest oficjalnym komunikatem Komisji ds. Czasopism Filozoficznych lecz zagajeniem dyskusji. Powinna się z niej wyłonić procedura rekomendacji, która wyrażałaby stanowisko szerszego kręgu, nie tylko organów KNF. Głosy dyskusyjne na tematy poruszone w części B i im podobne prosimy nadsyłać e-mailem do Redakcji "Ekspresu" lub do niżej podpisanego (witmar@calculemus.org). B. ZAGAJENIE DYSKUSJI Przypomnijmy: KBN oczekuje od Komitetu Nauk Filozoficznych PAN rekomendacji periodyków, w których publikowanie dawałoby autorowi punkty brane pod uwagę w ocenie jednostki akademickiej zatrudniającej autora (od tej m.in. oceny zależy przydział funduszów na badania statutowe). Świadomość biorących się z presji czasu niedostatków procedury w roku 2000 skłoniła KNF, żeby zacząć wcześniej systematyczne przygotowania do następnej akcji rekomendacyjnej. Dzięki życzliwej reakcji i staranności repondentów naszej ankiety, uzyskaliśmy dotąd 25 rzeczowych, inspirujących, sprawozdań z działalności edytorskiej. Wyniki te będą podane do wiadomości w zestawieniu dokonanym przez członka Komisji dra Jana Hartmana, tu zaś nawiązuję do nich na zasadzie dyskusji. Choć oporna jest na pomiary sfera intelektualna, dla celów organizacji nauki musi się w jakimś stopniu dążyć do jej pomiarów (stąd poczynania KBN), a elementarnym do tego środkiem są skale porównawcze. Otóż dzieki wspomnianym sprawozdaniom uzyskaliśmy pewną skalę porównawczą, gdy idzie o kwalifikowanie do publikacji oraz metody dystrybucji i ich wyniki. Co do procedury kwalifikacyjnej, to zarysowały się dwie szkoły. Jedna proponuje stosować do tekstów filozoficznych metody wypróbowane w innych naukach, kładąc nacisk na tajne recenzje zewnętrzne. Druga, biorąc pod uwagę specyficzność filozofii, eksponuje odpowiedzialność i jawność poczynań redaktora naczelnego; może on posłużyć się jako środkiem tajnymi ekspertyzami, ale to on dobiera środki i motywuje decyzję na własną odpowiedzialność. Uważam, że w filozofii należy zdobywać opinie z zewnątrz redakcji i w niej samej, ale zawsze jawne. Dlaczego? Np. w chemii anonimowy ekspert jest podobny do innych ekspertów od danego zagadnienia, stąd jego nazwisko na opinii nie musi być znane osobie ocenianej. Uprawianie jednak takiej a nie innej filozofii jest w pewnych kwestiach nieodłączne od takiej a nie innej osobowości. Co do mnie np. to oceniam negatywnie wywody marksistów. postmodernistów i tych, co wierzą w poprawę świata przez apele moralne, ale niech oceniany autor wie od kogo krytyka pochodzi i ma szanse odrzec "argumenty M. są niesłuszne, bo jest on antypostmodernistą", a redaktor naczelny niech rozstrzyga, co sądzić o takiej replice. Takie wstępne dyskusje przed ewentualną publikacją powinny by się toczyć w w Internecie, np. na stronach KNF. Wyszłoby to też naprzeciw słusznym ubolewaniom na brak dyskusji w polskim życiu filozoficznym. Gdy idzie o dystrybucję i zasięg pism, to dzięki podzieleniu się wiadomościami o różnych sposobach i różnych wynikach będą mogli redaktorzy czegoś się wzajem od siebie uczyć. Najlepsze zaś z wyników będą dopingiem dla tych, którzy podobnych dotąd nie uzyskali. Spory rozrzut na skali sprawności organizacyjnej, jak też różnice w innych wymiarach, np. jakości poligraficznej i plastycznej, prowadzą do pytania, jak punktować ogólną jakość pisma, mającą być wypadkową jego osiągnięć w różnych aspektach. Wśród nich jest aspekt merytoryczny, najtrudniejszy do obiektywnej oceny. Co się tyczy jego relacji do innych aspektów, to dałbym mu zdecydowaną preferencję pod warunkiem, że da się on wiarogodnie określić. Myślę o preferencji takiej, powiedzmy, że jeśliby bardzo dobre pismo wychodziło na lichym papierze i miało zasięg nie większy np. niż liczba egzemplarzy obowiązkowych, to bardziej warto, żeby znalazło sie ono w paru bibliotekach niż gdyby inne, jakieś pseudointelektualne, rozchodziło się w tysiącach egzemplarzy. Z tego względu to niepozorne zasłużyłoby na wyższą punktację. Rozwiązaniem w poszukiwaniu wiarogodnych kryteriów nie byłoby powołanie jakiegoś aeropagu (do którego wyboru trzeba by mieć znowu kryteria) lecz tworzenie ram dla zaistnienia konkurencji, a więc polemicznego ścierania się poglądów, co opiszę na przykładach. Jest pismo, które zdaje się stosować zbyt ulgowe taryfy wobec kandydatów na autorów, ale że wyraziście reprezentuje ono pewną tendencję filozoficzną, krytycy mogą się narazić na zarzut wrogości wobec tej tendencji. Przeważa tam tematyka "humanistyczna" z właściwym jej ryzykiem subiektywizmu, ale oto ukazuje się w piśmie artykuł pt. "W kręgu kwantowej teorii grawitacji". Poślijmy więc artykuł do znakomitego eksperta od tej teorii i na stronach internetowych KNF udostępnijmy sam artykuł, opinię eksperta i ewentualną odpowiedź autora czy wyjaśnienia redakcji. Taki happening ma szanse wzbudzić zainteresowanie i publiczną dyskusję. Godny jest też uwagi problem kryteriów w pewnym artykule, którego autor, polemizując z Andrzeja Walickiego książką o marksizmie zarzuca jej argumentację ad personam. Walicki bowiem mówi o leninowskiej idei "superdemokracji", że prowadziła do donosicielstwa. Krytyk Walickiego uważa, że "donosicielstwo" jest słowem niegodnym tekstu naukowego. I oto mamy propozycję pewnego kryterium jakości tekstu naukowego, także dla redaktorów i recenzentów (autor propozycji sam jest redaktorem pisma, w którym opublikował swą krytykę wyrażania się Walickiego). W tej drobnej sprawie tkwi poważny problem metodologiczny - dopuszczalności wartościowań w badaniu historycznym: czy redaktor ma wymagać zastąpienia wartościującego "donosić" bardziej neutralnym "informować"? Byłoby dobrze, gdyby ów krytyk krytyki Lenina przedstawił pełniej swe racje na jakiejś licznie odwiedzanej agorze filozoficznej. Na koniec, punkt najważniejszy. Istota problemu jakości naukowej tkwi w postulacie sprawdzalności, ujmowanej zwykle jako falsyfikowalność. Nie ogranicza się on do sprawdzalności empirycznej. Chodzi o to, by autor nie mógł bezkarnie mówić cokolwiek, bezpieczny od tej sankcji, że wykaże się mu fałszywość. Aby zaistniało dlań takie zagrożenie, wystarczy mieć na uwadze falsyfikowalność logiczną, to znaczy możliwość popadnięcia w sprzeczność z układem własnych postulatów znaczeniowych. Niech więc recenzent wymaga od autora, żeby precyzował takie postulaty i do nich się odnosząc kontrolował spójność swych wywodów. Podsumujmy: zamykamy nie bez sukcesu pierwszy etap działań podjętych w tym celu, żeby zachodzący z impulsu KBN proces oceny wyszedł poza ramy czysto proceduralne, stając się szansą doskonalenia - za sprawą jak najszerszego środowiska - kryteriów oceny tekstów filozoficznych.