Dmitrij Furman: WĘZEŁ CZECZEŃSKI

O skomplikowanej historii stosunków rosyjsko-czeczeńskich pisze rosyjski
historyk Dmitrij Furman.

Późnosowieckie i wczesne postsowieckie przemiany w Czeczenii wykazują wiele
analogii z przemianami we wszystkich republikach byłego ZSRR, łącznie z
Rosją. Tak jak wszędzie, ruch protestu rozpoczął się od "nieśmiałych" haseł
ekologicznych i walki o przywrócenie prawdy historycznej (walki z
"winogradowszczyzną" - od nazwiska rosyjskiego profesora, który uczył
studentów w Groznym, że Czeczenia dobrowolnie weszła w skład Rosji).
    
    R1.

Później - znów jak wszędzie - następuje stopniowe upolitycznienie owego
ruchu. 

    R2.

Wzorem państw bałtyckich powstaje Front Narodowy, następnie bardziej
radykalna Wajnachska Partia Demokratyczna oraz inne organizacje
niekomunistyczne i antykomunistyczne, w których aktywnie działa miejscowa
młoda inteligencja. Częściowo dołączają do niej, częściowo dystansują się
przedstawiciele inteligencji "statusowej" - bardziej umiarkowani, bo też
mający dużo więcej do stracenia.
Młodych jednak kokietuje nowa władza w osobie pierwszego Czeczena na czele
lokalnej partii komunistycznej - Doku Zawgajewa. Ten wykorzystuje środowiska
inteligenckie do walki z Moskwą o podział władzy, sądząc, że zawsze będzie
miał nad nimi kontrolę.

    R3. 

Nawet przejęcie władzy przez gen. Dżochara Dudajewa, przywódcę czeczeńskiego
ruchu narodowo-wyzwoleńczego, choć miało charakter rewolucyjny, też mieściło
się w ogólnym schemacie przejścia od epoki późnosowieckiej do
postsowieckiej. We wrześniu 1991 r. czeczeńska Rada Najwyższa zostaje
rozpędzona, władzę przejmują siły niekonstytucyjne, które następnie
organizują wybory prezydenckie i parlamentarne. Lecz przecież Borys Jelcyn -
podobnie jak Dudajew - też był liderem ruchu antykomunistycznego, też nie
wywodził się z szeregów zrewoltowanej inteligencji, lecz z sowieckiej elity
(tu generał, tam - sekretarz obkomu), i też doszedł do władzy drogą
"rewolucyjną", a w każdym razie niezbyt konstytucyjną.

    R4.

Analogii jest więcej. Problemy, z jakimi zetknął się Dudajew w maleńkiej
Czeczenii, były identyczne jak te, przed jakimi stanął Jelcyn w Rosji (a
wcześniej Gorbaczow w całym ZSRR). Zasadnicze pytanie brzmiało: jak rządzić
w sytuacji, gdy rozpadł się system totalitarny, a nie ukształtował nowy,
demokratyczny? Jak rządzić społeczeństwem nieumiejącym żyć w warunkach
demokracji i staczającym się w stronę kryminalnej anarchii?
 
    R5. 

Dudajew i Jelcyn odpowiadają na to pytanie  podobnie - wzmacniają władzę
prezydencką, czyniąc ją coraz bardziej autorytarną (co nie znaczy: bardziej
skuteczną), rozpędzają parlamenty, wykorzystują do wzmocnienia swojej
pozycji prywatyzację i inne instrumenty ekonomiczne państwa, co pozwala im
wzbogacać i przekupywać kogo trzeba. Nawet ewolucja ideologiczna w
Czeczenii i Rosji przebiega podobnie - od "zapatrzenia na Zachód" i
"demokratycznych ideałów" po zwrot ku nacjonalistycznej przeszłości. Jelcyn
w latach 1993-94 aktywnie wykorzystuje symbolikę carską i sam wchodzi w rolę
"cara" - stale mówi o wielkości i jedności Rosji. Dudajew w tym czasie
odwołuje się do tradycji teipów (klanów rodowych), do postaci Szamila
[XIX-wiecznego przywódcy czeczeńskiego - red.], i wreszcie do islamu -
którego, jako zwykły sowiecki generał, w ogóle nie zna.

    R6. 

Te właśnie analogie prowadzą obu polityków do zwarcia. Jelcyn ma coraz
większą ochotę, by na jakimś słabym rywalu zademonstrować potęgę "odrodzonej
Rosji". Dudajew zaś, wcielając się w rolę Szamila czy szejka Mansura,
nabiera przekonania o nieuchronności wojny z Rosją. Kroczy wszak śladami
największych bohaterów czeczeńskiej historii.

    R7.

Pierwsza wojna czeczeńska (grudzień 1994 - maj 1995) wywołuje skojarzenia
raczej nie postsowieckie. Już bardziej przypomina walkę maleńkich
miast-państw starożytnej Grecji z imperium perskim. Zwycięstwo Czeczenów nad
zdemoralizowaną i bezsilną armią rosyjską, późniejsze pogrążenie się
Czeczenii w anarchii, próby opanowania chaosu poprzez wprowadzenie szarijatu
i przerzucanie lokalnych konfliktów na zewnątrz ("gazawat", czyli wojna
przeciw niewiernym w Dagestanie) - wszystko to wskazuje, że choć
podobieństwo dróg rozwoju Rosji i Czeczenii jest bezsporne, to jednak jest
bardzo powierzchowne.

Analogie wynikają z ogólnych zasad rozpadu systemu sowieckiego. Lecz system
ów został zainstalowany w bardzo różniących się od siebie narodach. Akurat w
Czeczenii instalacja ta okazała się wyjątkowo słaba i nietrwała. Upadek ZSRR
wyzwolił wcześniej dławione, poddane przymusowej unifikacji kultury, z
których każda ma własną dynamikę, własne normy i zasady.

    R8. 

                         Wolność, męstwo, honor

Oczywiście, wojny rosyjsko-czeczeńskiej nie można traktować jako
nieuchronnej konieczności historycznej. W latach 1991-96 wiele razy można
było inaczej pokierować biegiem wydarzeń. Ogromną rolę odegrały czynniki
czysto subiektywne i przypadkowe. Choćby to, że przewodniczącym rosyjskiej
Rady Najwyższej został Czeczen Rusłan Chasbułatow. Dla tego niezwykle
ambitnego polityka oderwanie się Czeczenii oznaczało koniec kariery
politycznej, zaś wzmocnienie władzy Zawgajewa czy Dudajewa przekreślało
szanse na przekształcenie tego kraju w swoją bazę. Na rozwój wypadków
wpłynęły także cechy osobowości Jelcyna i Dudajewa, rozliczne intrygi
kremlowskie i wiele innych, równie przypadkowych czynników.

Najważniejszy wszelako czynnik to specyfika tradycyjnej organizacji
społecznej i systemu wartości Czeczenów.

W odróżnieniu od innych narodów północnokaukaskich, mających niekiedy bardzo
skomplikowaną hierarchię społeczną (np. Kabardyjczyków), Czeczeni byli
społeczeństwem w znacznym stopniu egalitarnym. Przed wiekami zrzucili władzę
książąt - swoich, kabardyńskich i kumyckich - ale daty i okoliczności tych
epizodów są praktycznie nieznane. Wiemy o nich tylko z przekazów
folklorystycznych i skąpych wzmianek w źródłach rosyjskich.

W każdym razie pod koniec XVIII w. w społeczeństwie czeczeńskim dominują
wolne wspólnoty - chłopi i wojownicy tworzący teipy oraz grupy teipów -
tukchumy. Czeczeni nie lubią, gdy teipy nazywa się rodami, gdyż świadczy to
jakoby o zacofaniu ich narodu, niemniej jednak pod słowem "teipy" rozumie
się wspólnoty ludzi wywodzących się od wspólnego przodka. Wraz z
rozprzestrzenianiem się islamu pojawił się drugi podział - na wirdy. Chodzi
tu o wspólnoty religijne związane z dwiema szkołami (tarikatami) sufickimi -
naqsbandija i qadirija [sufizm - ascetyczno-kontemplacyjny nurt w islamie,
rozwijający się od VII w., dzielił się na wiele szkół wyrosłych wokół
świętych mistyków - red.]. Do wirdów należą niemal wszyscy Czeczeni.

Teipy w jakiejś mierze dogadywały się na forum zwoływanego od czasu do czasu
Mehk-Kheł - "parlamentu" skupiającego najstarszych przedstawicieli rodów -
najczęściej jednak rywalizowały ze sobą lub były sobie wrogie. Stosunki w
społeczeństwie regulowało tradycyjne, niepisane prawo, w którym ważną rolę
odgrywała zasada (powinność i instynkt) krwawej zemsty rodowej. Każde
zabójstwo Czeczena, a także każde znieważenie go czy skrzywdzenie było
sprawą śmiertelnie poważną i niebezpieczną.

    R9.

Takie społeczeństwo kultywuje i przedkłada ponad wszystko z jednej strony
takie wartości jak wolność i równość, a także niechęć do podporządkowywania
się jakiejkolwiek władzy narzuconej i przymusowej, z drugiej zaś - wysoko
ceni współzawodnictwo (w obrębie swojego świata, środowiska społecznego) i
poczucie honoru. 
 
    R10.
 
Właśnie dlatego, że w społeczności czeczeńskiej praktycznie nie wykształcił
się status obywatela (w zachodnim tego słowa znaczeniu), toczy się w niej
ostra walka o miejsce w nieformalnej hierarchii. 

    R11. 

Wyznacznikiem tego miejsca jest prestiż społeczny. Każdy stara się "nie
upaść twarzą w błoto", przewyższyć innych swym męstwem i siłą
("dżygictwem"), a także etykietą (do dziś "sztuka właściwego zachowania się"
uważana jest za jedną z najważniejszych zalet), mądrością, gościnnością i
naturalnie - zdolnością do pomszczenia krzywd wyrządzonych jemu samemu lub
jego rodowi. Każdy teip rywalizuje z innymi i wymyśla dla nich
nieprawdopodobne lub pogardliwe charakterystyki.

Takie społeczeństwo jest w znacznym stopniu introwertyczne, "zamknięte".
Opinia swoich znaczy tu bardzo wiele, poglądy innych - np. Rosjan - bardzo
mało. Nie pomścić krzywdy według prawa krwi i pokazać, że "nie jest się
mężczyzną" - to rzecz dużo straszniejsza, niż zostać uznanym przez władze
rosyjskie za mordercę i trafić na katorgę.
 
    R12. 

Społeczeństwo czeczeńskie sprawia wrażenie krańcowo rozbitego, targanego
walkami wewnętrznymi - i w dużym stopniu takie właśnie jest. Gdy jednak
pojawia się zagrożenie z zewnątrz, spory wewnętrzne z łatwością mogą się
przekształcić w rywalizację, kto okaże więcej męstwa w walce z najeźdźcą.
Pozornie rozdarte społeczeństwo okazuje wówczas niesłychaną spoistość i
siłę. Nawiasem mówiąc, Federalna Służba Bezpieczeństwa i inne ośrodki
analityczne zgodnie z prawdą informowały Jelcyna, że wśród Czeczenów
istnieją podziały i rozdźwięki, że mieszkańcy tego kraju nie chcą słuchać
Dudajewa, że nie jest on w stanie uporać się z opozycją czy nawet
kogokolwiek aresztować. Te właśnie oceny - całkowicie trafne - wepchnęły
Jelcyna w pułapkę wojny.
 
    R13. 

Takie społeczeństwo jest oczywiście w znacznym stopniu "samowystarczalne". W
warunkach pokoju Czeczeni długo jeszcze żyliby w swoich teipach. Zmiany
nastąpiły w obliczu straszliwego zagrożenia z zewnątrz. Najazdy Rosjan w
XVIII i XIX w. zbiegły się w czasie z pojawieniem się w Czeczenii ideologii
wojującego islamu, głoszącej wojnę przeciw niewiernym i podporządkowanie się
władzy imamów. Jednakże nawet Szamil miał kłopoty z Czeczenami; ich
umiłowanie wolności wywoływało bowiem sprzeciw wobec prób narzucenia
dyscypliny religijno-państwowej.

    R14. 
                       Walka bez końca

Czeczeńska struktura społeczna i system wartości sprawiają, że polityczny
rozwój tego kraju przebiega inaczej niż rozwój pozostałych republik ZSRR. W
tym właśnie miejscu przestaje obowiązywać postsowiecki schemat zmian
ustrojowych. To jednak nie jedyny powód, dla którego Czeczenia kroczy własną
drogą. Istnieje też drugi powód, równie istotny - specyfika historycznych
stosunków z Rosją.

To właśnie tradycyjna struktura społeczna i system wartości sprawiły, że
podbój i podporządkowanie Czeczenii okazały się zadaniem krańcowo trudnym,
wymagającym kolosalnego wysiłku całego imperium rosyjskiego. W
przeciwieństwie do innych narodów kaukaskich w Czeczenii nie było
wierchuszki społecznej, którą można było przeciągnąć na swoją stronę, kusząc
utrwaleniem jej władzy lokalnej czy oferując jakieś stanowiska w hierarchii
państwa carów. Nie było też rozwiniętej kultury, z którą dałoby się
przynajmniej dogadać w jakiejkolwiek sprawie. Jeden z paradoksów
czeczeńskiej historii polega na tym, że właśnie za czasów Szamila - a więc w
trakcie walk z Rosją - powstała, choć bardzo słaba, "góra" społeczna, na
której później próbowali się oprzeć rosyjscy kolonizatorzy.
Kolonizatorów owych, usiłujących "uspokoić" Czeczenów, ogarnia jednak
poczucie bezsilności i złości, dlatego ich walka z przeciwnikiem
charakteryzuje się szczególnym okrucieństwem. Jeśli za daty graniczne
przyjąć wybuch powstania szejka Mansura (1785 r.) i kapitulację Szamila
(1859 r.), podbój mikroskopijnej Czeczenii zajął Rosji 75 lat. Obie strony
kosztował setki tysięcy zabitych. Jednakże i po upadku państwa Szamila
wybuchają powstania i trwają pacyfikacje. Czeczeni konsekwentnie odrzucają
biurokratyczne porządki samodzierżawia.

W czasie wojny domowej w Rosji (1918--20) próbują wraz z innymi narodami
utworzyć państwo północnokaukaskie. Z powodzeniem walczą z Denikinem,
sprzyjając bolszewikom. Bolszewicy gotowi są obiecać Czeczenom złote góry,
nawet rządy oparte na prawie szarijatu (podobnie Jelcyn wzywał republiki
autonomiczne, by "brały tyle niepodległości, ile udźwigną"). I, jak
większość narodów imperium, Czeczeni wpadli w pułapkę. Władza sowiecka
przejmuje od carskiej pałeczkę w sztafecie dążeń do podporządkowania tego
narodu rosyjskiej biurokracji.

Znów więc ciągnie się seria powstań i akcji represyjnych, których kulminację
stanowi deportacja Czeczenów do Kazachstanu w 1944 r. Deportacje nie są
wymysłem Stalina; to bardzo stara rosyjska idea kolonialna, która jednak
stała się technicznie możliwa dopiero w czasach totalitaryzmu. Mieszkańców
górskiej wioski Chajbach, których transport do Kazachstanu był zbyt
kłopotliwy, spędzono do stodoły i spalono żywcem. W trakcie wywózki i na
zsyłce w Kazachstanie ginie około jednej trzeciej Czeczenów. Dopiero [I
sekretarz KC KPZR] Nikita Chruszczow w 1957 r. pozwoli Czeczenom i Inguszom
wrócić do ojczyzny, reaktywując Republikę Czeczeno-Inguską.

Jednakże do końca epoki sowieckiej będą Czeczeni narodem "podejrzanym" i
"niepewnym" - to naturalne: nie możesz ufać komuś, komu wyrządziłeś krzywdę.

     R15.

Podejrzanym nie tylko dla władzy. Pamięć o długotrwałym oporze wobec
rosyjskiego kolonializmu oraz oskarżenia stalinowskiej propagandy, iż
Czeczeni "pomagali Hitlerowi", sprawiły, że w oczach przeciętnego Rosjanina
Czeczen jest kimś strasznym i złowieszczym. Każdy uczeń w Rosji znał wiersz
Michaiła Lermontowa o "złym Czeczenie, który wypełza na brzeg". Niedawna
wojna i ekspansja czeczeńskiego świata przestępczego utrwaliły i wzmocniły
te stereotypy. Jak wynika z badań różnych ośrodków socjologicznych, Czeczeni
zajmują ostatnie miejsce w rankingu sympatii Rosjan wobec innych nacji.

Jaki natomiast jest stosunek Czeczenów do Rosjan? By to zrozumieć, Rosjanin
musi się zdobyć na pewien eksperyment umysłowy. Wyobraźmy sobie, że Rosjan
po serii krwawych, niemal stuletnich wojen podbili Chińczycy. W wyniku tych
wojen liczba Rosjan zmalała o połowę, wielu uciekło do innych krajów
prawosławnych. Wśród Chińczyków wciąż żywa jest koncepcja, by wysiedlić ten
wiecznie buntujący się naród, opornie przyswajający sobie cywilizację
chińską, np. na pustynię Gobi. Wielki poeta chiński napisał: "Zły Rosjanin
wypełza na brzeg" - mając na myśli brzeg Wołgi, systematycznie zasiedlany
przez chińskich kolonistów. Gdy w Chinach wybuchła rewolucja komunistyczna i
proklamowano równe prawa dla wszystkich narodów zamieszkujących to państwo,
Rosjanie powitali ją z radością i nawet pomagali komunistom walczyć z
chińskimi białymi. W rezultacie to właśnie komuniści zrealizowali marzenia
urzędników cesarza - wysiedlili Rosjan na Gobi. Niektórych palili żywcem. Po
jakimś czasie Rosjanom, którzy przeżyli, pozwolono wrócić do ojczyzny, a
nawet utworzono dla nich autonomiczną republikę rosyjsko-ukraińską. Ale
Chińczycy nadal im nie ufali. Na czele republiki stali Chińczycy, w
sytuacjach oficjalnych Rosjanom pozwalano mówić tylko po chińsku (żeby
Chińczycy mogli ich zrozumieć), na głównym placu w Moskwie stał pomnik
wielkiego chińskiego zdobywcy Rosji, a karierę mógł zrobić tylko Rosjanin
ożeniony z Chinką, o którym Chińczycy mówili: "On już jest całkiem jak
Chińczyk".

Nie trzeba tłumaczyć, że w takiej sytuacji największym marzeniem wszystkich
Rosjan byłoby uwolnienie się od Chińczyków. Nie oznaczałoby to nienawiści do
wszystkich Chińczyków - na przestrzeni wielu lat wspólnego życia Rosjanie
zaprzyjaźnili się z wieloma Chińczykami, a nawet nauczyli się dostrzegać w
nich ludzi, nie tylko panów i zdobywców. Nie żywili też niechęci do
chińskiej kultury i języka, który przez lata stał się ich drugim językiem
ojczystym. Wciąż jednak ze wszystkich sił dążyli, by przy pierwszej okazji
oderwać się od Chin - jakichkolwiek Chin, imperatorskich, komunistycznych
czy liberalno-demokratycznych - i wybić się na niepodległość. Mieli bowiem
dość powodów, by obawiać się przyszłych nieprzewidywalnych zwrotów w
chińskiej polityce.

    R16. 

Myślę, że taki eksperyment pozwoli Rosjaninowi zrozumieć, dlaczego Czeczeni
nie chcą spokojnie żyć w Federacji Rosyjskiej. Ich dążenia do wolności są
całkiem naturalne, racjonalne i normalne. Trzeba też rozumieć, że nie będą
trzeźwo kalkulować, co im się bardziej opłaca. Deportacja z 1944 r. w
świadomości czeczeńskiej jest bowiem tym samym, czym Holocaust dla Żydów, a
dla Ormian - turecka rzeź z 1915 r. To straszliwy uraz psychiczny. Pamięć o
nim i lęk przed możliwością powtórzenia się tragedii prześladują każdego
Czeczena.

    R17. 

Wydarzenia z lat 1991-94 jeszcze bardziej wzmocniły ten uraz. Ja sam
absolutnie nie wierzę, by rząd Jelcyna myślał o nowej deportacji i już
szykował ciężarówki. Jednak Czeczeni w to wierzą - tak samo, jak liczni
Żydzi w latach 1990-91 wierzyli, że agitacja Stowarzyszenia Pamiat'
doprowadzi do nowych pogromów, a Ormianie - że pogrom w Sumgaicie [dokonany
przez Azerów w marcu 1988 r. - red.] to początek nowego tureckiego planu
zmierzającego do likwidacji wszystkich Ormian. Dlatego Czeczeni walczyli nie
tylko o wolność. Walczyli o życie, o istnienie swojego narodu.

Walczyli nie tylko z realnym zagrożeniem, lecz także z mitycznym. Należy
jednak mieć na względzie, że od 1991 r. w Czeczenii dominowali
przedstawiciele bynajmniej nie najbardziej racjonalnie i trzeźwo myślących
warstw społecznych. Tu przechodzimy do trzeciego czynnika sprzyjającego
wybuchowi wojny rosyjsko-czeczeńskiej - do osobliwości struktury tamtejszego
społeczeństwa w czasach ZSRR.

                    Potęga i pułapka tradycji

Gdyby Czeczeni byli innym narodem, z ukształtowanym poczuciem obowiązku
wobec państwa, gdyby mieli rozwinięte wyższe warstwy społeczne i dopiero
potem zostali podbici przez Rosję - łatwiej byłoby ich "wpisać" w system
państwa rosyjskiego. Nie musieliby tyle cierpieć i nie rwaliby się tak do
wolności. Ale właśnie dlatego, że w społeczeństwie tym zachowały się
wartości tradycyjne, niepozwalające mu wpisać się w totalitarny system
biurokratyczny, na Czeczenię spadły szczególnie ostre represje, których
kulminacją było wysiedlenie.

Paradoksalnie jednak represje sprzyjały zachowaniu dawnych wartości i
tradycyjnej struktury społecznej, jako że spadły przede wszystkim na
przedstawicieli warstw najbardziej "zmodernizowanych" - na inteligencję i
aparat partyjny. Ponadto w straszliwych warunkach deportacji tradycyjne
wartości ulegały zakonserwowaniu. Żeby jakoś wytrzymać i przeżyć, ludzie
szukali oparcia w archaicznych strukturach teipów i w solidarności wirdów.
Psychicznie "zamykali się" i jednoczyli, czyniąc swój świat niedostępnym dla
sowieckiego naczalstwa.

    R18. 

Ta sama logika działała także po powrocie z wysiedlenia. Represje w dalszym
ciągu cementowały świat wartości tradycyjnych. Przykładowo, w Czeczenii - w
przeciwieństwie do innych republik północnokaukaskich - nie pozwalano
otworzyć ani jednego meczetu. Lecz właśnie to sprawiło, że nie powstała
warstwa lojalnego i całkowicie kontrolowanego przez KGB duchowieństwa
muzułmańskiego. Umacniały się za to nieoficjalne i niezależne od władz
sufickie wirdy. Nie tępiono już systematycznie elit, jak w epoce Stalina,
lecz z powodu podejrzliwości władz wobec Czeczenów w kraju tym nie mogła
powstać wystarczająco liczna, trwała i zakorzeniona warstwa inteligencji i
aparatu biurokratycznego. Czeczeni mieli utrudniony dostęp do kariery,
ograniczenia dotyczyły nawet mieszkańców stolicy - Groznego, a partyjną
wierchuszkę stanowili Rosjanie. Urbanizacja kraju przebiegała powoli pomimo
olbrzymiego przyrostu naturalnego. W rezultacie młodzież wiejska, nie mogąc
urządzić się ani na wsi, ani w mieście, szukała pracy w szarej strefie -
najczęściej wybierała "szabaszilę", wędrowne czeczeńskie ekipy budowlane
pracujące na terenie całej Rosji.

Dlatego nie powinno dziwić, że w okresie późnosowieckim nikła warstwa
inteligencko-biurokratyczna nie była w stanie poprowadzić ruchu narodowego w
"cywilizowanym" kierunku, jak to się działo w innych republikach. Warstwa ta
została zmieciona w czasie rewolucji 1991 r., później zaś wojna wyniosła na
wyżyny i przekształciła w elitę narodu ludzi z marginesu i nizin
społecznych. To właśnie ci ludzie, ze swą bardzo tradycjonalistyczną
psychiką, z lekkim podejściem do śmierci - cudzej i własnej - stanęli na
czele ruchu oporu i rozbili armię rosyjską. Czegoś takiego nigdy, rzecz
jasna, nie dokonaliby profesorowie i partyjni urzędnicy.

    R19.
                   Niepiśmienni przeciw piramidzie

Polityka Jelcyna wobec Czeczenii - jak zresztą wobec wszystkiego i
wszystkich - charakteryzowała się absolutną niekonsekwencją i rozdźwiękiem
między tendencjami liberalno-demokratycznymi (przyznanie temu krajowi
niepodległości) a wielkorosyjskimi (nowy podbój). W 1994 r. chwilowo
zwyciężyły tendencje wielkomocarstwowe. Najazd na Czeczenię zakończył się
jednak dla Rosji katastrofą tak wielką, że dziś wolimy o niej nie pamiętać.

A przecież ocena rozmiarów klęski jest dość łatwa. Wystarczy przypomnieć
podstawowe i powszechnie znane fakty. Pod względem ludności Rosja jest
140-150 razy większa od Czeczenii, pod względem terytorium i zasobów -
jeszcze większa. Rosja jest krajem, który od kilkudziesięciu lat zajmował
się głównie przygotowaniami do wojny, wydającym na zbrojenia kwoty
niewyobrażalne i mającym więcej czołgów niż USA i Europa razem wzięte -
walczących Czeczenów było zaś mniej więcej tylu, ilu jest w Rosji generałów.
Czeczeni nie prowadzili partyzantki w górach, obliczonej na wyczerpanie
przeciwnika, lecz potrafili bronić wiosek na równinach i ostatecznie zdołali
odbić Grozny. Pamiętajmy też, że jak w każdym kraju, w którym rewolucja
odsunęła od władzy stare elity, w Czeczenii nie brakowało ludzi gotowych - z
pobudek materialnych czy ideowych - pójść na współpracę z "interwentami", by
obalić nienawistny reżim rewolucyjny.

Opór i zwycięstwo Czeczenów to swoisty cud, który dokonał się z tych samych
powodów, jakie doprowadziły do wojny. Powtórzmy zatem: gdyby Czeczeni mieli
inny system wartości i inną pamięć historyczną, gdyby zamiast prawie
niepiśmiennych dowódców polowych z często kryminalną lub półkryminalną
przeszłością na czele ich wojsk stali "normalni" sowieccy działacze
partyjni, którzy przeszli na pozycje nacjonalistyczne, gdyby naród ów był
odrobinę bardziej racjonalny i "współczesny", nigdy nie stawiłby takiego
oporu, a w każdym razie nie odniósłby zwycięstwa. Taka wojna i takie
zwycięstwo wymagają bezwzględnej nienawiści do wroga i równie stanowczego
"nieliczenia się z realiami".
  
    R20.

W czeczeńskim oporze połączyły się dwie siły - siła narodu, który przeżył
ludobójstwo i postanowił, że nigdy więcej nie dopuści do czegoś podobnego
(to samo uczucie pozwoliło małemu państwu Izrael pokonać dużo liczniejsze
wojska arabskie) oraz siła rewolucyjnej armii ludowej przypominającej
francuską armię rewolucyjną - gromiła ona wojska całej Europy - czy armię
bolszewików walczącą z elitą carskiego korpusu oficerskiego popieranego
przez prawie cały świat.

To wszelako nie wyczerpuje sprawy. Wiemy już, dlaczego Czeczeni walczyli tak
dobrze. Ale dlaczego tak źle biła się armia rosyjska?

Przede wszystkim potęga armii sowieckiej i jej następczyni, armii
rosyjskiej, słabo sprawdza się na wojnach w rodzaju rosyjsko-czeczeńskiej i
w ogóle na wszystkich prawdziwych wojnach. Wszak była to potęga
"eschatologiczna", stworzona, by prowadzić wojnę z całym światem (która na
szczęście nigdy nie wybuchła). W pewnym sensie armia rosyjska przypomina
piramidę egipską - to prawdziwy cud stworzony niewiarygodnym wysiłkiem
całego narodu i państwa, lecz niemający żadnego praktycznego zastosowania.
Powołana, by uczynić ZSRR niezwyciężonym, armia ta stała się jedną z
podstawowych przyczyn upadku tego państwa - jej istnienie pochłaniało
wszystkie siły żywotne społeczeństwa, podobnie jak budowa piramid wyczerpała
siły starożytnego Egiptu. Gdy wreszcie doszło do prawdziwej wojny, okazało
się, że to "eschatologiczne" wojsko nie umie działać na polu bitwy, a jego
śmiercionośna broń - te wszystkie bomby atomowe i wodorowe - na nic się nie
przyda.

    R21.

Druga ważna przyczyna obejmuje procesy społeczne i kulturowe, które zachodzą
w Rosji tak samo jak w całym rozwiniętym lub choćby "względnie rozwiniętym"
świecie. Sprawiają one, że Rosjanie nie życzą sobie wojen, które wymagałyby
poświęcenia wszystkich sił i wielkich strat w ludziach. Niewielki przyrost
naturalny powoduje, że życie ludzkie staje się szczególnie cenne i matka
jedynego dziecka zrobi wszystko, by nie narazić syna na niebezpieczeństwo.
Poza tym chłopak z miasta, przywykły do względnego komfortu, nie jest w
stanie wytrzymać wyrzeczeń i niedogodności, jakie niesie ze sobą
"tradycyjna" wojna.

    R22.

Trzecią przyczyną klęski było to, że armia rosyjska nie miała żadnej
motywacji do walki - ani ideowej, ani wynikającej z systemu wartości.
Żołnierza nie mogły porwać do czynu hasła "obrony ustroju konstytucyjnego"
czy "wielkości i całości Rosji". Poza tym władza rosyjska sama rozwiązała
ZSRR traktowany przez większość Rosjan jako "ich" państwo. Skoro w 1991 r.
niepodległość uzyskała Białoruś, to podbój Czeczenii - kraju dużo bardziej
obcego dla Rosji - wydawał się jawnym absurdem.

    R23.

Dodajmy monstrualną korupcję rosyjskiej wierchuszki, także wojskowej, o
której żołnierze i oficerowie nie mogli nie wiedzieć. To również nie
skłaniało do ofiarności czy bohaterstwa.

    R24.

Ostatecznym tego skutkiem był brak motywacji do walki, powszechna niechęć do
ryzykowania własnym życiem. Innymi słowy - tchórzostwo, gdyż tchórzostwo,
tak samo jak odwaga, to zjawisko przede wszystkim społeczne i ideologiczne.
Żadna przewaga liczebna i techniczna nie mogła zrekompensować słabości
moralnej. Tchórzostwo nadrabiano okrucieństwem, także wobec ludności
cywilnej.

                Po zwycięstwie katastrofa 

We współczesnej historii Rosji i Czeczenii mamy przez cały czas do czynienia
ze "smutną dialektyką". Rosyjski strach przed czeczeńskim umiłowaniem
wolności i niepokornością prowadził do działań, które w istocie wzmacniały
te cechy. Armia, którą państwo stworzyło nadludzkim wysiłkiem, właśnie
dlatego stała się jedną z przyczyn upadku tego państwa. Wszystko "przechodzi
we własne przeciwieństwo".

Podobnie było z czeczeńskim triumfem. Fantastyczne zwycięstwo doprowadziło
ten kraj do katastrofy.

Trzeba przyznać, że Czeczeni stanęli przed potężnymi trudnościami
obiektywnymi. Obronili swe państwo, lecz było to państwo spustoszone i
udręczone. Nie uzyskali uznania międzynarodowego i raczej nie mogą na to
liczyć. Żadne nowe państwo separatystyczne, nawet po zwycięskiej wojnie, nie
zostałoby uznane przez świat, dopóki nie uzna go kraj, od którego się
oderwało.

Gospodarka w ruinie, warunki życia zwykłych ludzi straszliwe i pozbawione
perspektyw. Każdy naród po tak okrutnej wojnie długo i boleśnie
odbudowywałby swój kraj i walczył z rozkwitłą przestępczością. (Pytanie do
czytelnika rosyjskiego: na jaką skalę rozwinęłaby się przestępczość w Rosji,
gdyby Moskwa legła w gruzach, niczym Grozny, a Rosjanom było tak trudno o
pracę, jak Czeczenom?)

Jednak wiele aspektów smutnego losu Czeczenów wynika z tych właśnie zjawisk,
które doprowadziły ich do zwycięstwa. Przede wszystkim umiłowanie wolności i
niechęć do podporządkowania się władzy państwowej przenosi się z władzy
obcej, rosyjskiej, na własną. Podczas wojny Czeczeni stworzyli zorganizowane
państwo i armię - z prezydentem, wiceprezydentem, sztabem generalnym i
dowódcami frontów. Gdy tylko wojna się skończyła, znów wziął górę ich
"anarchizm". Na dodatek wojna wyniosła na szczyt, awansowała do rangi elity
politycznej osoby i warstwy społeczne, które umieją walczyć i zwyciężać, ale
w małym stopniu potrafią budować normalnie funkcjonujące państwo. Cóż to był
za pomysł: mianować Szamila Basajewa ministrem i nakłaniać go, by
podporządkował się stojącym wyżej w hierarchii państwowej byłym towarzyszom
broni - równym mu czy nawet mniej znakomitym dowódcom polowym? Jeśli
przypomnimy, jaką rolę w społeczeństwie czeczeńskim odgrywa pojęcie honoru i
rywalizacja o prestiż, dojdziemy do wniosku, że dużo łatwiej byłoby
wykreować aparatczyka partyjnego (w rodzaju Czapajewa) na bohatera wojny
domowej.

    R25.

Bolszewicy po 1920 r. względnie łatwo uporali się ze swoimi dowódcami - po
pierwsze dlatego, że mieli do czynienia z ludźmi o zupełnie innej psychice
niż Czeczeni, zdolnymi do straszliwego buntu, lecz przywykłymi do
podporządkowania się władzy; po drugie, dysponowali potężną ideologią
totalitarną i aparatem partyjnym. Prezydent Asłan Maschadow rządzi narodem,
który każde państwo uważa za siłę obcą i wrogą. Maschadow nie ma przy tym do
dyspozycji totalitarnej partii i ideologii. Jak zatem miał przeszkodzić
Basajewowi w "gazawacie" [zbrojnej wyprawie na Dagestan]? Zabić go? Dla
Czeczena zabicie innego Czeczena nie jest sprawą prostą, a tu na domiar
złego chodzi o bohatera wojennego, żywą legendę. Poza tym Basajew nie boi
się śmierci. Aresztować go? Na jedno wychodzi. Już łatwiej zabić. Rozkazów
Basajew po prostu nie słucha.


                      Bardzo daleko od państwa

Współczesna elita czeczeńska - niezbyt mądra (nazywajmy rzecz po imieniu) i
niewiele rozumiejąca ze świata "pozaczeczeńskiego", niepotrafiąca
rozwiązywać stojących przed nią problemów - znalazła się w matni.
Przeczuwając, że budowa normalnego państwa, demokratycznego i opartego na
prawie, w żaden sposób się nie uda, gorączkowo szuka jakiejś silnej
ideologii totalitarnej. Rodzą się najbardziej egzotyczne pomysły w rodzaju
"czeczeńskiego faszyzmu". Głównym jednak terenem poszukiwań stał się islam i
szarijat. O ile bowiem Czeczenowi trudno jest zabić czy wsadzić do więzienia
drugiego Czeczena, byłoby to łatwiejsze, gdyby stało się z woli Allaha.
Jeśli funkcjonariuszy policji państwowej Czeczen pośle w diabły, to może
odczuje religijny respekt wobec "policji szarijatu"?

    R26.

Lecz i ta droga jest bardzo trudna. Nie wspomnę już o niezgodności
wczesnośredniowiecznego prawodawstwa szarijatu ze współczesnymi normami
prawnymi ani o czeczeńskim umiłowaniu wolności. Jednakże islam w tym kraju
nie jest monolitem, rywalizują tam różne sufickie wirdy. Szarijat
interpretowany jest na najprzeróżniejsze sposoby - aż po koncepcję, że
dzisiejszy szarijat to plemienne obyczaje arabskie, zaś autentyczne przepisy
Koranu zachowały się w obyczajach czeczeńskich. Na horyzoncie majaczy groźba
konfliktu między rodzimym sufizmem a przenikającym do Czeczenii z różnych
ośrodków bliskowschodnich fundamentalizmem i saudyjskim wahabityzmem
[skrajnie ortodoksyjnym odłamem islamu sunnickiego - red.].

Czeczeni skłonni są winić za swe nieszczęścia rosyjskie i izraelskie
specsłużby - krążą w tym kraju różne mity o izraelskim wywiadzie i
syjonistycznych knowaniach. Nie sposób wykluczyć, że jakieś siły z zewnątrz
świadomie szkodzą Czeczenii - niektóre zabójstwa i porwania istotnie
wyglądają podejrzanie - ale główną przyczyną nieszczęść jest samo
społeczeństwo tego kraju. Tak samo jak Rosjanie są przyczyną rosyjskich
nieszczęść. Wszystkie problemy Czeczenii sprowadzają się bowiem do pytania:
jak zorganizować normalne państwo oparte na prawie, a jednocześnie
uwzględniające specyficzne cechy czeczeńskiej kultury? Na dodatek są to te
same cechy, które uczyniły z Czeczenów naród tak mężny i straszny dla
wrogów. Wady tego narodu są prostym przedłużeniem jego zalet. Dlatego droga
Czeczenii do własnego państwa prawa będzie długa i bolesna.

    R27.

Problemy Czeczenii są również problemami Rosji i całego świata. Politycy
rosyjscy mogą żywić wobec Czeczenii najróżniejsze uczucia. Mogą kierować się
złością z powodu upokorzenia Rosji. Mogą twierdzić - jak to wciąż czyni
nasza wierchuszka - że siła państwa nierozerwalnie związana jest z jego
wielkością i liczbą narodów wchodzących w jego skład. Mogą całkiem
racjonalnie obawiać się, że gdybyśmy nawet przyznali Czeczenii pełną
niezależność, to kraj ten - "nieuspokojony", niestabilny i pozbawiony
struktur państwowych - będzie w przyszłości jeszcze większym zagrożeniem niż
obecnie. Jednak, obiektywnie rzecz biorąc, nieuregulowane stosunki z
Czeczenią - i ogólnie z całym Północnym Kaukazem - to jedna z
najpoważniejszych przeszkód na drodze do przekształcenia Rosji w normalny
kraj demokratyczny, jedna z przyczyn jej słabości.

Gdybyśmy nawet jakimś cudem podporządkowali sobie Czeczenię i włączyli ją w
skład Federacji Rosyjskiej, to zafundujemy sobie bombę zegarową, która
kiedyś może wybuchnąć. Podstawowe zadanie Rosji w Czeczenii i na Kaukazie to
bynajmniej nie utrzymanie tych terenów za wszelką cenę i zachowanie
nieokreślonego, grożącego wybuchami status quo, lecz stworzenie tam
demokratycznego społeczeństwa pokojowo współżyjącego z Rosją. Jest to
zadanie nieskończenie trudne. Z tego punktu widzenia status Czeczenii jest
sprawą drugorzędną, czysto "techniczną". Świadomość tego zadania i tej
hierarchii priorytetów pojawi się nieprędko. Ale pojawić się musi...

Gdy kończyłem ten artykuł, rozgorzała nowa wojna rosyjsko-czeczeńska.

Tłumaczył Michał Jagiełło



=======================================================================

Moskiewska debata

Publikowany przez nas ze skrótami artykuł rosyjskiego historyka Dmitrija
Furmana to wstęp do zbioru "Czeczenia i Rosja - państwa i społeczeństwa"
wydanego przez Muzeum i Centrum Społeczne im. Andrieja Sacharowa w Moskwie.
Znalazły się w nim referaty czeczeńskich, rosyjskich i zachodnich autorów o
stosunkach między postsowiecką Rosją a Czeczenią wygłoszone na konferencji,
która odbyła się w Moskwie w grudniu 1999 r. Prowadził ją właśnie Dmitrij
Furman.

Furman, Jelena Bonner - wdowa po Sacharowie - i Jurij Samodurow, dyrektor
Muzeum, prezentując trzy lata temu książkę rosyjskim czytelnikom, napisali
m.in.: "maksimum, co można osiągnąć, to zabijając bardzo wielu Czeczenów i
tracąc mnóstwo swoich ludzi, ustanowić w Czeczenii na lata wojenny reżim
okupacyjny, co w sposób nieunikniony pociągnie za sobą deformację rosyjskich
struktur prawnych i demokratycznych, przekształci Rosję w państwo policyjne,
kryminalne w o wiele większym stopniu niż dzisiaj. (...) Absurdalne na
pierwszy rzut oka dążenie rosyjskiego prezydenta [wówczas Jelcyna - red.],
premiera [Putina] i generałów, by za wszelką cenę odnieść wojskowe
zwycięstwo i utrzymać w granicach Rosji pragnącą wolności Czeczenię, jest,
niestety, absolutnie naturalne. Takiej władzy jak nasza potrzebna jest
niespokojna Czeczenia. A my wszyscy - i ludność Czeczenii, i ludność Rosji -
jesteśmy zakładnikami obecnej rosyjskiej władzy i siebie nawzajem".